Doczytaj

Wyniki wyszukiwania

Pustynia Atacama niejedno ma oblicze

Pustynia Atacama. Jedno z suchszych miejsc na ziemi, są tu tereny, gdzie nie padało od dziesiątek lat. Ale to nie znaczy, że jest wyjałowiona na maxa. Są oazy, są rzeczki, miasteczka na Atacamie nawet produkują jakieś  owoce czy warzywa.
Dobra, nie tam o warzywach, dawać konkrety!

Ten wpis będzie trochę wodolejstwem, jak to mamy w zwyczaju. A trochę wpisem technicznym z wysokością i dystansami, miejscówkami. Mieliśmy to szczęście, że spędziliśmy tu 5 dni, więc udało sie objechać naprawdę dużo. A takiego wpisu kompletnego nie znalazłem przed wyjazdem. Wraz z wysokościami, odległościami, co jest mega ważna dla rodziców.

Kurde, to tak niesamowity i zróżnicowany obszar, że nie wiem od czego zacząć...
Jeden z must see w Chile. Jej sercem jest San Pedro de Atacama. Miasto dla wszystkich turystów zwiedzających Atacamie. Wątpię, żeby ktoś był na Atacamie, a nie był w SPdA. Też tu osiedlismy.
Atacama to pustynia (wow, really?!).


Bardzo zróżnicowana. Od piachu, przez żwir, kamulce, skały, na soli kończąc. Znalezlismy tu 6 tysieczne wulkany, laguny, solniska, oazy, doliny, gejzery, góry, gorące źródła. Widzieliśmy lisy pustynne, jakiegoś ichniego szynszyla pustunnego, flamingi, lamy, vikunie, inne tutejsze ptactwo. Wspinaliśmy się, pływaliśmy, brodzilismy w rzece, oglądaliśmy gwiazdy, zachody, zrobiliśmy autem w 5 dni pewnie z 800 km po pustyni, z tego ok 400 po szutrowej drodze. No bez kitu. Tyle ile różnorodności daje przejechanie 50km, to nigdy bym się nie spodziewał po pustyni.

W jej obszarze jest solnisko, czyli pustynia solna. Zupełnie inne niż sławne Salar de Uyuni w Boliwii. Tam jest tafla i oszalamiojaca perspektywa, a raczej jej brak. Tutaj jakby zaorane pole z solą. Sól wytrąca się w postaci brył podobnych do kamieni. Więc nie nie robi takiego wrażenia jak Salar. Tzn nie byłem, ale znam kogoś kto był :P Właśnie, a propos. Jak planowaliśmy podróż to traktowałem Atacame jak biednego brata Salar de Uyuni. Wiadomo, naogladalem się zdjęć. Taka pustynia dla rodziców z dziećmi, którym straszna jest wysokość Boliwii. Taka nagroda pocieszenia. Ale po tym co tam zobaczyłem, to Salar de Uyuni ma wysoko postawiona poprzeczkę i nie wystarczy fota z brakiem perspektywy, żeby przeskoczyć Atacame :)

Kiedys te tereny pokrywała woda, pozmieniało się, wody ni ma, została sól. Tzn wody trochę też jest, bo są laguny.
Laguny. Stawy głównie głębokości do kostek. Kontrast błękitu z solnymi osadami na tle wulkanów. Do tego gama kolorów w związku z różnymi pierwiastkami oraz bakteriami, które siedzą w slonej wodzie. Do tego flamingi. Miodzio :) Jak to przeczytałem na którymś z blogów nt Piedras Rojas. Widok taki, jakby bóg upuscil paletę z farbami.


Widzieliśmy też taka a la sawannę. Pośrodku wielkiej wulkaniczno-piaszczystej dupy nagle rozlewisko, polać trawy, stada vicuni i jakichś ptaszorow.

Wulkany. Jest ich pełno, chwała się, że 10% aktywnych wulkanów jest w obszarze Atacamy. Nad San Pedro de Atacama króluje Licancabur. Wulkan o idealnej bryle.

Z kolei na południu Atacamy króluje Lascar, najbardziej aktywny wulkan w okolicy. Są też i takie ponad 6 tys, można robić na nie trekking, na ogół dwudniowe. Żaden nie wybuchł w trakcie naszego pobytu :)
Doliny. Dwie koło San Pedro. Dolina księżycowa oraz dolina śmierci. Księżycowa od krajobrazu rodem z księżyca. Śmierci podobno to lapsus językowy. Na pewno nie ma nic wspólnego ze śmiercią :) ale widoki nieziemskie. Jak się wdrapywalismy na jakieś górki, punkty widokowe, to krajobraz był tak posrany, że nie wiadomo co to jest. Czy to duże czy małe. To przez brak punktów odniesienia w postaci drzew na przykład. No i ta cisza. Brak drzew i brak zwierząt=kompletna cisza.


Gejzery. Najwyżej położone pole gejzerow na świecie. 4300 mnpm. Widzieliśmy te islandzkie, a właściwie ten jeden islandzki-Stokkur. Który wybucha na kilkadziesiąt metrów, dlatego wiele nie oczekiwaliśmy po tych chilisjlich co pierdza na kilka metrów. Ale naprawdę robią wrażenie przez to, że jest ich wiele i są bardzo różne.

A teraz trochę o życiu tutaj. Trafiliśmy tutaj na wczesna wiosnę. Temperatury w dzień +23, w nocy +4. Low season, turystów naprawdę mało. Na głównych atrakcjach było na raz po kilka aut z nami. Ceny wysokie, bo to pustynia. No jak tu jest 1 stacja benzynowa od zawsze na całej pustyni, to jakie mogą być ceny? :) kulka lodów 9 zł, woda 1.5l 5 zł. Ale można kupić baniak 6l i wychodzi znośnie. Pieczywo normalnie, produkty spożywcze +30%. My zrobiliśmy manewr wielkanocny, czyli nakupilismy żarcia po przylocie do Calamy w markecie na całe 6 dni. Cały bagażnik :) a no, bo wynajelismy auto. Dystanse między atrakcjami są bardzo duże. Pustynię zwiedza sie autem, rowerem lub wycieczkami. Rower to dla oszołomów, bo weź rowerem jeździj na wysokości 2500mnpm w pełnym słońcu, w dodatku po górach i piachu. Rowerem osiągalne są 2 dolinki z miasta, inne atrakcje to bez szans. Wycieczki jak to wycieczki. W grupie, czas pogania, kosztują sporo. Najlepsze auto. Wynajem w Calama, bo w San Pedro kosztuje x2. Nie widzę potrzeby brania 4x4. My z dojechaliśmy wszędzie gdzie chcieliśmy zwykła osobowka. Może oprócz momentu gdy zakopalismy się na pustyni w totalnej dupie, ale pomogła ekipa remontujaca drogę. Tak więc jedziesz? Wynajmij auto. Zwraca się szybko, a elastyczność jest bezcenna!
W mieście kurs wymiany hajsu bandycki, jest jakiś bankomat. Lepiej zabrać zapas floty z miasta.
Jak wspominałem, dystanse są duże, a drogi w większości słabe, sporo serpentyn. Dodatkowo jest tak ładnie, że postoje na zdjęcia są co chwila. Dlatego wszystko trwa. Długo trwa... Do Piedras Rojas jechaliśmy w 1 strone 2.5h. Do gejzerow 2h. Do Chaxa 1.5h. A po takim przejeździe szutrowa drogą mózg wywrocony na drugą stronę. Nam pękło ok 800km.

Ale co się naogladalismy to nasze. Jakiś czas temu stwierdziliśmy, że internet zabija podróżowanie. Przed wyjazdem znasz każde ujęcie głównych atrakcji. I to na ogół ujęcia nieosiągalne, podkrecone, bez turystów, przy idealnym świetle, często z miejsc, które są zamknięte. I jedziesz taki napakowany obrazkami z googla. Na miejscu pięknie, ale przecież w necie było ładniejsze. Taka blaza. Nas też to dotyka. Rzadko są miejsca, gdzie wyrywa się z gardła polskie, soczyste i spontaniczne "o kurwa!". Nam się wyrwał ostatnio na klifach w Irlandii czy na Wadi Rum w Jordanii. Wyrwawalo się również na Atacamie. Najlepsza rekomendacja :)

Jagna na pustyni zaopiekowana na maksa. Kremik 50tka, kapelusz, non stop picie. Najgorzej miała z tymi przejazdami... Rzucało ja po aucie jak wor kartofli. Zresztą powtarzałem, że czarna robotę nie wykonuje ja za kółkiem, a Monika z tyłu z Jagna. Na wysokość reagowala dobrze. Spędziła pół dnia na 4300. Innego dnia cały na 3900. Miała 2 dni na start na 2500, potem obserwacja i atak! Świrus.

Mieliśmy ten przywilej, że spędziliśmy tu 5 dni. Do tego raczej nie pijemy piwa po barach, tylko orzemy. Dlatego zobaczyliśmy główne miejscówki i trochę też tych miej oczywistych. Dodatkowo spalismy u typiarmi z płynnym angielskim i w dodatku przewodnika. Dlatego wiemy co nas minęło. Widzieliśmy bardzo zróżnicowane miejsce. Nie sam piach. Ta pustynia była zupelnie inna od tych odwiedzonych do tej pory, czyli Wadi Rum i Sahara.

Dobra, a teraz ta część techniczna. To dla tych co planują tu przyjechać. A już w szczególności dla tych co planują tu przyjechać z dzieckiem.

A ci co nie planują mogą sobie poscrollowac zdjęcia :)

Między Calama a San Pedro de Atacama jest 100km. Auta dużo tańsze w Calama, większy wybór. My zapłaciliśmy 22$. Markety tylko w Calama. Odległości duże, policja ma w dupie wszystko, łącznie z fotelikiem dla dziecka. Wyjazdy do atrakcji po 2000-3000 clp, czyli 10-15zl. Wyjątek to Cejar, Puritama i El Tatio. Tam po 10000-15000clp. Calama 2500mnpm, SPdA 2500mnpm, przejazd między nimi to 100km po asfalcie, z wjazdem na 3500 mnpm. Miejscowki:

Valle de la Luna - dolina koło SPdA. Ok 6km od centrum. Zwiedzanie autem po dnie doliny, droga szutrowa. Sporo rowerzystów. Wyjścia na punkty widokowe lub krótkie trekkingi (1h). Całość zajęła nam 3h. Mapka na wejściu, opowiadają co i gdzie się robi. Widoki faktycznie ksiezycowe. Wysokość 2500 mnpm.

Valle de la Muerte. - dolina koło SPdA, ok 6km od centrum. Zwiedzanie autem po dnie doliny, droga szutrowa. Sporo rowerzystów. Mniej pogrodzona niż Valle de la Luna, mniejsza. Trekking 1.5h w dolinie. Całość zajęła nam 2h. Mapka na wejściu, opowiadają co i gdzie się robi. Widoki ksiezycowe. Sporo osób jeździ na sandboardingu na wielkiej wydmie. Wysokość 2500 mnpm.

Laguna Chaxa - ziemia flamingow. Popularna miejscówka. Ok 60km od SPdA. 20km szutru, ale porządnego. Zwiedzanie z buta, pętla krótka. W sumie z 2km chodzenia. Flamingow najwięcej jest wcześnie rano. O 11 było też co oglądać. Wysokość 2500mnpm. Wokół Salar de Atacama, czyli po prostu bryły soli. Tam się nie ogląda nic specjalnego, to jest raczej obszar na którym jest Chaxa i wiele innych rzeczy. Na wejściu opis tego co i jak od obsługi.

Laguna Tebinquinche - spory staw, ok 30 km od SPdA. Szutrowa droga. Zwiedzanie z buta, ścieżki wytyczne, ok 3km. Bez flamingow :( mówią co i jak, ale mapy nie ma, teren otwarty. 2500mnpm. Po drodze jest Laguna Cejar, gdzie mozna się kąpać, zasolenie jak morze martwe. Wjazd absurdalnie drogi, podobno się prysznice. Ominelismy świadomie. Jak ktoś chce na dzikusa, to przed Tebinquinche są 2 dziury o średnicy ok 10m, internet widział takich co się tam kapali. Za friko, też zasolone, bez prysznicy.

Valle de Jerre - dolina w Toconau, rzeczka, sady owocowe. Miejsca pikników. Miła odskocznia od pustyni, można pomoczyc nogi. Chodzenie, ok 2km pętli. 2500mnpm.

Laguna Tuyajto. Dzika, na route 23. Nie ma biletów, raczej jako punkt widokowy. Zakaz podchodzennia, pilnuje straż z pickupow. Ok 150km od SPdA. Droga równy asfalt, ale po serpentynach sporo. Flamingi, vikunie. Ludzi brak. 3900mnpm, po drodze wysokości do 4100.

Piedras Rojas. Punkt widokowy, nie ma chodzenia. Pilnują. Nie ma biletów. Ale widok piękny, droga do jeszcze lepsza. Ok 130 km od SPdA, koło Tuyajto. Wysokość 3900.

Laguny Altiplanicas, czyli laguny Miniques i Miscanti. Ok 110km od SPdA, po drodze do Piedras Rojas. Asfalt, ostatnie 5km szutr. Wysoko, 4200mnpm. Zwiedzanie na 1 bilecie, podjazd autem pod laguny, jakieś ścieżki wytyczne, w sumie 2km może. Tłumacza na wjeździe co i gdzie. Połączylismy z Piedras Rojas i Tuyajto.

Devil's throat - wawoz w ramach doliny Carpatia, ok 5km od SPdA. Sporo rowerów. Jazda autem po dolinie i trekkingi. Sam wąwóz do punktu widokowego, na górę i z powrotem to ok 1-1.5h marszu. Wysokosc 2500. Oprocz tej trasy jest jeszcze druga na 2-3h marszu.

Gejzery El Tatio. Ok 100km od SPdA. Szutr cały czas, ostre serpentyny. Gowniana droga jak na auto osobowe, ale dalo radę, plomby powypadaly. Wysoko, droga długo idzie na ok 4000mnpm. Gejzery na 4300 mnpm. Dojazd nam zajął 2h. Jazda autem po terenie, wyznaczone ścieżki. W sumie ok 2h chodzenia, bez kapania w gorącym źródle. Po drodze Dolina kaktusow co mają do 8 metrów. Machuca gdzie dają kotlet z lamy. Stada flamingow, stada vikuni. Dają mapkę, opowiadają.


Valle del Arcoiris - tęczowe góry. Ok 60km od SPdA w kierunku Calama, więc dobrze zrobić po drodze. Od SPdA 30km, potem 20 wciąż asfaltem, potem 10 szutrem. Brak biletów, ścieżki wytyczne. Ok 2-3km ścieżek my widzieliśmy, ale też coś dochodziło w drugą stronę. Wysokość 2900 mnpm

Ominelismy termy Puritama, Laguna Cejar, route 27 w kierunku Argentyny. 2 pierwsze świadomie, drogi 27 żałuję. Laguny leżą podobno na 4000 mnpm, ale żeby się tam dostać to trzeba przejechać przez 4800 tuż za SPdA. Daliśmy spokój dziecku.

Wózek dziecięcy nie przyda się nigdzie, chyba że ma duże, pompowane koła. Wtedy może. Ale wg mnie na siłę. Nasz nie wyjechał z bagażnika auta.
A spalismy w najlepszym miejscu dla rodziny. Airbnb koło Pucara de Quitor u Nicole. Szwajcarka, przewodnik, płynny angielski, 150 za dzień ze śniadaniem, ogródek, spokojna okolica, 20 min spacerem do centrum. Ma syna rocznego, pokój dziecięcy pełen zabawek. Jagna była zachwycona. My również :)

PS jako dodatek do pustyni jedną z większych kopalni odkrywkowych na świecie, kopalnia miedzi Chuquicamata.

1 km głębokości, te punkty na drogach to ciężarówki z drugiego zdjęcia. Mają rozmach...

2 komentarze:

  1. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) To nasz początek z blogiem w takiej formie. Do tej pory był Geoblog, kilka wyjazdów się tam uzbierało: http://gabor.geoblog.pl/

      Usuń