Doczytaj

Wyniki wyszukiwania

Parki Utah cz. 2 - Lower Calf Creek Falls, Capitol Reef, Goblin Valley

Lower Calf Creek Falls 

(zlokalizowany na terenie Grand Staircase-Escalante National Monument)

Po Bryce kolejnym parkiem jest Capitol Reef. Jednak dla nas było za daleko, żeby jechać na raz. To by był dzień zmarnowany na przejazd. Dlatego rozbiliśmy cygański obóz w połowie drogi, żeby zobaczyć wodospad Calf Creek. Warto się zorientować w miasteczku czy w wodospadzie jest dużo wody czy jakaś żenująca struga. Żeby się nie nachodzić na marne :) A chodzenia trochę jest. Taka wycieczka to z pół dnia licząc z przerwą na kąpanie pod wodospadem. 

Szlak prowadzi dnem szerokiego kanionu, zwęża się z czasem. Aż dotarliśmy do wodospadu. Niby nie mega wysoki, niby nie szeroki, niby nie potężny, ale bardzo urokliwy.


Capitol Reef NP

Przed Capitol Reef wykorzystaliśmy w pełni możliwości kampera. Zajeżdżamy w Torrey pod pralnię i sklep. No machniemy rach-ciach pranie i lecimy na nocleg. Okazało się, że pranie to nie tak, że 15 min i 10 min suszenia. No nie. Ale ale od czego jest kamper. Czekając na wypranie pod pralnią, zrobiliśmy sobie obiad, wykąpaliśmy dzieci… Aż w końcu dotarliśmy na niezły nocleg, gdzie Jagna postanowiła pobawić się w „indiański plac zabaw”. Bieganie po skałach, wspinanie się, zjeżdżanie na pupie. Potem Indiański plac zabaw towarzyszył nam przez cały wyjazd.

Capitol Reef ma baaardzo dużą i fajną połać terenu, gdzie potrzebujesz 4x4 (i to na pewno nie kampera 4x4). Można wjechać daleko w park. Jeśli się nie ma 4x4/czasu/chęci/fantazji to się praktycznie przecina się Capitol Reef w poprzek, w najwęższym miejscu. Ciekawostka – Capitol Reef ma 100km długości i tylko 10 km szerokości. 

Można odbić w bok, gdzie jedzie przez piękny teren sadów (Fruta), co samo w sobie jest niesamowite. Dookoła gołe skały, a tu nagle uprawy, przetwory, rzeczka, łąka. My tak się rozsiedliśmy na kocyku koło Fruta (ostatnie oryginalne zabudowania w Capitol Reef), że przesiedzieliśmy tam ze 3h. No ale ile można siedzieć? 

Dlatego ruszyliśmy na szlak – duży łuk skalny, gdzie podobno ukrywał się sam Butch Cassidy. Sam szlak ma bardzo podobny profil trasy jak inne szlaki w Utah – krótki (ok 5-6km, z dużym przewyższeniem). To się bierze z tego, że idziesz z poziomu auta ostro w górę, żeby wdrapać się na wielką skałę pod którą stoi auto. Jak się już wdrapiesz, to trochę po płaskim do danej atrakcji i potem ostro z górki. Wypisz wymaluj Zion, Capitol, Arches, Bryce, Grand Canyon. No w każdym razie Cassidy Arch zobaczyliśmy, a Jagna się super bawiła, bo miała za zadanie znajdywać kopczyki z kamieni, które wyznaczały szlak.


Goblin Valley SP

Goblin Valley jest parkiem stanowym. Polecają w necie, więc mieliśmy w planach. Dodatkowo polecali nam ludzie po drodze. Że super zabawa dla dzieciaków. No i była super zabawa dla dzieciaków z 2 powodów (rzeczy, które tam odwiedziliśmy):

- kanion Little Wild Horse – kanion szczelinowy. Faktycznie był momentami tak szczelinowy, trzeba było iść bokiem. 

Monika walczyła dzielnie z klaustrofobią (jak stwierdziła w trakcie „w życiu miała może 1 miejsce, gdzie bardziej się bała z racji klaustrofobii”), było wąsko i często przegrodzone wielkimi głazami. 


Nie była to śmiertelna walka, nie było nawet tak jak na Sardynii, gdzie w pewnym momencie musieliśmy zawrócić. Tutaj poziom był w sam raz na dobrą zabawę 😊 ok 3km zrobiliśmy w 1,5h, więc szło się wolno. Ale widoki, zabawa, brak ludzi, chłód ekstra. Co prawda trzeba pilnować pogody. W USA bardzo niebezpieczne (i popularne) są flash floods. Pada deszcz 100km dalej, nawet o tym nie wiesz, a nagle kanion wypełnia się wodą. Zresztą przed kanionem byłą tablica upamiętniająca 3 i 7 latkę, które zginęły tam z powodu błyskawicznej powodzi w 2020 roku. Materiał pokazujący jak to szybko się wypełnia wodą:

https://www.youtube.com/watch?v=EefoN7gPdQw


- wieeelki plac zabaw i wyobraźni w Goblin Valley – samo Goblin Valley jest jednym wielkim placem, gdzie „rośnie” pełno hoodoos, ale nieco innych niż w Bryce. Niższych, grubszych. 

Wyglądają jak armia goblinów. Można między nimi chodzić dowolnie, można się po nich wspinać. Niespotykana dla nas, Europejczyków forma zwiedzania. My przywykliśmy do szlaków, płotów, ogrodzeń. Tam nagle możesz iść gdzie chcesz? I się wspinać? Jagna odpaliła wrotki w Goblin Valley i kazała nam opowiadać historie o goblinach. Monika chyba z godzinę wymyślała jakieś niestworzone historie 😊

Jeśli jedziesz w tamte rejony, wrzuć Goblin Valley na swoją listę.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz